- Musimy porozmawiać - poczuł rękę na swoim ramieniu.
Bez odwracania wiedziałby do kogo należy ten głos. Ten głos, z którym miał styczność przez wiele lat. Ten głos, który w obecnej chwili irytuje go aż nader.
- O czym? - zapytał Turek, nie wiedząc o kim chce porozmawiać były zawodnik Borussii. Prawdę mówiąc, Sahin nie miał ochoty na żadne konwersacje z 20-latkiem, gdyż każda kończyła się kłótnią.
- O Viktorii - opowiedział prosto z mostu, stojąc z dortmundzkim pomocnikiem twarzą w twarz.
- Mówiłem Ci już, daj jej spokój! - podniósł głos. - Ona jest szczęśliwa. Z Marco - akcentował imię swojego przyjaciela, lecz nie był pewny swoich słów. Miał wrażenie, że dziewczyna o wszystkim dowie się, szybciej niż myślą. Nie wiedział jeszcze, że nastąpi to aż tak szybko.
- Chyba była - odparł kpiąco, co wywołało w 23-latku jeszcze większą falę złości. Co On sobie wyobraża? Po tym wszystkim ma czelność mieszać się w sprawy Milewskiej? - Długo ją oszukujecie? Długo ją oszukujesz razem z Marco?
- O co Ci chodzi?
Udawał, że nie wie. Jednak miał świadomość, że kolejna osoba, poznała prawdę. Osoba, która nie powinna, wraz z Viktorią, jej poznać. - Chyba coś Ci się pomyliło.
- Wystarczyło pokojarzyć fakty. Chcę tylko wiedzieć jedno: to prawda? Marco zdradził Viktorię? - Sahina aż ścisnęło, słysząc słowa swojego byłego kolegi. Nie miał już wątpliwości. Wiedział o wszystkim, a najgorsze, że nie bał się o tym mówić.
- Nie twoja sprawa. Nie mieszaj się to tego - odwrócił się na pięcie i chciał odejść, lecz gracz Bayernu uniemożliwił mu to i zmusił dalszej konwersacji.
- Mylisz się - pociągnął go za ramię. Sahin wywrócił oczami na znak irytacji. - Zdradził ją?
Milczał, nie chcąc pogorszyć sytuacji. Milczał, chociaż wiedział, że jego milczenie nic nie da. On był tylko pionkiem, który chciał chronić swoją przyjaciółkę. Gra się toczy, jego udział jest więc zbyteczny.
- Głuchy jesteś, zdradził ją? Wiem, że był z nią tej nocy! - wykrzyczał.
Sytuacja była na granicy. Obaj nie panowali na swoimi emocjami. Kilka sekund, a mogłoby dojść do rękoczynów. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Los chciał inaczej. Chciał, żeby ona dowiedziała się wszystkiego, całej prawdy, która zrani ją jak jeszcze nic.
Obydwoje, niczym rażeni piorunem, odwrócili się w kierunku drzwi, w których stała Milewska. Co czuła w tej chwili? A co może czuć człowiek, któremu w jednej chwili zawaliło się życie?
Nie oczekiwała wyjaśnień, nie powiedziała ani jednego słowa. Odwróciła się i, chwytając za klamkę, wybiegła z pomieszczenia.
- Viktoria! - Gotze zareagował pierwszy i ruszył w pogoń za dziewczyną. - Viktoria, zaczekaj.
Dogonił ją dopiero na klubowym parkingu. Jej długie, rozwiane, ciemno brązowe włosy opadały na mokre i czerwone policzki. Złapał ją za rękę i odwrócił w swoją stronę, a widok jej zapłakanej twarzy uświadomił go, jak wielki popełnił błąd.
- Puść mnie! - energicznie zabrała swoją dłoń, lecz nie uciekła. Stała przed nim, wpatrując się w jego oczy. - Nie wierzę Ci. Rozumiesz? Nie wierze Ci! - wykrzyczała mu prosto w twarz, nie zważając na fakt, iż ktoś może obserwować całą sytuację.
- Dlaczego po raz kolejny niszczysz mi życie? Dlaczego nie pozwolisz mi być szczęśliwą? Nienawidzę Cię!
Wybiegła, a on już jej nie zatrzymywał. Cholernie zabolały go jej słowa. Przecież w głębi duszy wciąż ją kochał, chciał ją mieć tylko dla siebie.
- Cieszysz się? - wycedził przez zęby Sahin. - Osiągnąłeś cel, dla którego tu przyjechałeś.
***
Szła ulicami Dortmundu, kierując się w stronę mieszkania blondyna. Powoli starała się ogarnąć myśli, uspokoić oddech i przestać ronić łzy. Nie wierzyła Gotzemu, tak cholernie mu nie wierzyła. Przecież on nie mógł jej tego zrobić. Kochał ją, naprawdę kochał, a ona kochała go. Więc czemu to wszystko miałoby legnąć w gruzach?
Delikatnie weszła do mieszkania Marco, który na jej widok poderwał się z kanapy. Odsunęła się dwa kroki do tyłu, a on ze zdziwioną miną dokładnie ilustrował ją wzrokiem.
- To wszystko prawda? - zapytała drżącym głosem. Chciała być silna, nie chciała płakać, lecz milczenie chłopaka coraz bardziej utwierdzało ją w przekonaniu, iż 21-latek miał rację. - Słyszysz mnie? - dalej milczał, choć chciał wykrzyczeć, że się myli, że to mija się z rzeczywistością.
- To prawda? - spuścił głowę i oparł się o ścianę. Wszystko już było jasne.
Wbiła wzrok w podłogę, a z jej oczu popłynął potok łez, których już nie umiała opanować. Czuła się tak, jakby straciła grunt pod nogami. Jakby świat stanął, a ona przyglądała się wszystkiemu, z bezsilnością patrząc na obrót wydarzeń. - Jak mogłeś? - wyszeptała. - Jak mogłeś mi to zrobić?
- Viktoria, proszę, daj mi to wytłumaczyć... - zaczął równie cicho jak ona.
- Nie - przerwała mu, podnosząc wzrok z podłogi. - Cały czas mnie okłamywałeś. Wszystko, wszystko co było między nami to jedno wielkie kłamstwo - stopniowo podnosiła głos, gdy złość zaczęła przeważać nad rozpaczą.
- Nie mów tak!
Przybliżył się do dziewczyny, chcąc ją złapać za rękę, lecz ona po raz kolejny się odsunęła, jednocześnie zderzając się ze ścianą.
- Viktoria, nawet jeśli to prawda, dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Kocham Cię i nie umiem funkcjonować bez ciebie - odgarnął jej potargane włosy, które przykleiły się do mokrych od łez policzków. Łzy, będące jego winą i zarazem karą, bo nie ma nic gorszego od łez osoby, którą kocha się najbardziej na świecie. - Nie możesz mnie zostawić, proszę Cię.
Odtrąciła blondyna i znów spuściła głowę, chcąc ukryć swoje łzy. Nienawidziła płakać, nie chciała tego. Litości, współczucia. Miała być silna, miała byś skałą, której już nikt nie ruszy, a po raz kolejny okazywała swoje słabości.
- Nie wybaczę Ci.
Na te słowa mimowolnie zacisnął wargi i zamknął oczy, w których kącikach zbierały się łzy. Było jasne, że ją stracił. Czyli stracił cały swój świat. Cel życia, wszystko to, dla czego z uśmiechem wstawał z łóżka, leciał na trening, a potem wracał do domu, wiedząc, że ona na niego czeka. Świadomość, że sam to tego doprowadził, doprowadzała go do jeszcze większej rozpaczy.
- To znaczy koniec? - odezwał się łamliwym głosem.
Odwróciła się na pięcie, by nie patrzeć na chłopaka. Raniła go, raniła go swoim zachowaniem. Ale przecież on na to zasługiwał. Mimo to kochała go, dlatego nie mogła znieść widoku.
- W takim razie, nie było nawet początku - odparła już całkiem się spokojnie i opuściła mieszkanie, zostawiając miłość swojego życia.
Popłakałam się. Po prostu się popłakałam. Czytałam każde słowo, każde zdanie z takim przejęciem. To niesamowite. Historia jest wspaniała. Znów się roztkliwiam, ale co tam ! Mimo, że Marco tak bardzo zranił Miki to bardzo mi go szkoda, bo żałuje to widać, nie szuka usprawiedliwienia, bo wie że go nie ma. Co by było gdyby nie poznała prawdy ? A na pewno nie w taki sposób. Życie w kłamstwie byłoby lepsze ? Czy byłby w stanie patrzeć na nią każdego dnia, mówiąc, ze ją kocha, a naprawdę wciąż mieć na sercu zdradę ? Zdradę tak bardzo bolesną. Prawda prędzej czy później zapewne wyszłaby na jaw. Tak bardzo mi ich szkoda. A kto zawinił ? Mario, Nuri czy Marco ? Wszyscy trzej, ale jak dla mnie ten pierwszy znów zniszczył wszystko. Czy w ten sposób uchylił ponownie drzwi do serca Miki ? Nie sądzę, gdyż co by się nie działo, to Miki nadal kocha Reusa i ot tak nie przestanie. A on raczej też nie odpuści, lecz zrobi wszystko co może by ją odzyskać. A Nuri ? Chyba będzie wspierał przyjaciółkę, lecz czy ona mu pozwoli, skoro ukrywał przed nią ten fakt. O mój boże. Tyle pytań, a brak odpowiedzi! Ale oni muszą znów być razem. Prędzej czy później, ale muszą. Nie wyobrażam sobie, że tak to się zakończy... Prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody, lecz czy ta była prawdziwa ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Patrycja
Nie, nie zrobiłaś tego to jest tylko sen. Ja się obudzę i zobaczę rozdział z happy endem. Nadziej matką głupich więc zaczynamy od początku Dlaczego ją zdradziłeś Marco dlaczego, przecież powiedziałeś ze jest twoim życiem, że dzięki niej żyjesz, chodzisz na treningi, budzisz się wiec dlaczego, co nie mogłeś wytrzymać z jedną przecież ja kochasz więc...?
OdpowiedzUsuńGdybym byłam na miejscu Miki to bym cię jeszcze kopnęła w dupę, nie wybaczyłam bym ci nigdy. Ale walcz jeśli ją kochasz walcz nie słuchaj jej że cię np. nie kocha jak by cię nie kochał to by z tobą nie była.
Nie pozwól żeby Mario ją miał. No właśnie po co ty tam Goetze się wpiepszał no czemu, musiałeś. Widzisz teraz jak ją zraniłeś. Olejcie Mario i bądźcie razem na zawszę
Pozdrawiam i zapraszam do sb
serce-nie-sluga-ms.blogspot.com
Nie no jaki koniec! Oni musza być razem!
OdpowiedzUsuńGrrrr ten Mario mnie naprawdę denerwuje na maxa!
Czekam z niecierpliwościa na kolejny :)
Pozdrawiam :*
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Oni muszą być razem :( Mam nadzieję, że wszystko się niedługo wyjaśni!
OdpowiedzUsuńBtw. świetny blog! Czekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do siebie, może moja historia Cię zaciekawi.
www.she-has-to-leave.blogspot.com
Pozdrawiam,
Little stranger :3
czytam od początku i stwierdzam że oni serio muszą być razem są tak dopasowaną parą *_*
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz :)
w wolnej chwili zajrzyj na mojego bloga też z opowiadanie z udziałem chłopaków z Borussi :)
http://you-are-my-angel-1909.blogspot.com/