sobota, 30 listopada 2013

3. Zła prawda i dobre kłamstwa.

Niedziela w życiu zawodników jest jedynym dniem w tygodniu, w którym mogą odpocząć od piłki i spraw z nią związanych. Zero wywiadów, zero spotkań, zero treningów. Mimo, iż bycie piłkarzem jest szczytem marzeń ich wszystkich, monotonia życia czasami może być przytłaczająca. Bo kogo nie dopada?
Leżeli w mieszkaniu blondyna, rozkoszując się swoją obecnością. Każda chwila, którą mogli spędzić razem była dla nich czymś wyjątkowym. Marco, jak piłkarz, miał multum obowiązków, Viktoria na nudę również narzekać nie mogła.
Scena do złudzenia przypominała sceny z tandetnych, amerykańskich romansów. Jednak jeden z bohaterów miał na głowie nie mały problem. Za wszelką cenę chciał poznać przebieg całego wieczoru, jednak pamiętał tylko urywki, które nic mu nie dawały. Zamiast odpowiedzi, dostawał kolejne pytania.
- Nad czym myślisz? - na ziemię sprowadził go głos ukochanej, którą czule obejmował ramieniem.
- Nad życiem - odparł, dalej tępo wpatrując się w ścianę. Przytłaczała go ta sytuacja, z której nie miał pojęcia, jak wybrnąć. - Zastanawiam się nad przeszłością.
- Chcesz do tego wracać? Sam wiesz, że nie była kolorowa. Przynajmniej w moim przypadku.
Nienawidziła wracać do tego, co było. Samo wspomnienie było dla niej traumatyczne. Wszystkie zawody, które przeżyła, dalej ciążyły w jakiś sposób na jej sercu. 
- Mogę zadać Ci pytanie? - dziewczyna, nie odrywając się od blondyna, skinęła głową. - Kochałaś Mario?
Uwolniła się z objęć, usiadła na łóżku i spojrzała na chłopaka w taki sposób, że uświadomił sobie, iż nie było to najlepsze pytanie.
- Po co pytasz?
Nie otrzymała odpowiedzi, ani nawet spojrzenia.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytała po raz kolejny. - Kiedyś tak - odwrócił wzrok w jej kierunku, a uczucie, które temu towarzyszyło było co najmniej niemiłe. - Teraz, nie wiem. Może. Nie wiem - jej głos się załamał, powrót do przeszłości dalej bardzo dużo ją kosztował.
- Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliście.
- Marco, zrozum. Naprawdę tak ciężko to dostrzec? To była chora relacja, konflikt interesów. Byłam tylko jego zabawką - piłkarz złapał ją za rękę i przyciągnął do sobie.
- Przepraszam, nie powinienem pytać - skruszył się. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej. Czegoś, co pomogłoby mu w obecnej sytuacji, ale otrzymał tylko więcej niewiadomych oraz świadomość, jak bardzo delikatna jest dziewczyna, która leżała na jego piersi, a on subtelnie głaskał jej aksamitne włosy. Tego co wydarzyło się kilka nocy temu, nie mógł zostawić. Musiał jak najszybciej spotkać się z drugą zainteresowaną sobą - Carolin.

***

Siedzieli po turecku na kanapie w mieszkaniu 23-letniego piłkarza, tak jak za dawnych czasów. Co chwila wybuchając śmiechem, czy wymieniając uśmiechy. Sahin był w wyśmienitym humorze, podobnie jak Viktoria. W ich życiu, po problemach, które ich nękały, nastał spokojny czas. Nuri wraz z Borussią wygrywał mecz za meczem, Viktoria natomiast studiowała na uniwersytecie, oczywiście tu, w Dortmundzie. 
- Będę się zbierać, muszę się pouczyć - oznajmiła, spoglądając na małego Omera, który cichutko bawił się na dywanie. 
- A właśnie. Jak twoje studia? Serio chcesz być dziennikarzem? - zapytał, poprawiając swoją pozycję, gdyż od kilku godzin siedział w bezruchu. - Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić - zaśmiał się. 
- No weź - zrobiła smutną minę, lecz po chwili również obdarzyła przyjaciela uśmiechem. - Nie wiem, czy tego chcę. Jestem tam w dużej części przez tatę - wyjaśniła. - Teraz pewnie też ze względu na Ciebie i Marco. Przynajmniej tak to odbierają inni. 
- Oh, Miki. Przestań to tak odbierać. Za kilka lat zrobisz taki wywiad, że wszyscy poznają się na twoim talencie - uśmiechnął się, tak jakby chciał dodać otuchy swojej przyjaciółce. 
- Wywiad z Tobą, nie mylę się? 
- Nikt nie jest bardziej interesujący niż ja - żartował dalej. 
- "Nuri Sahin - wybitny człowiek, czy irytujący dureń", pasuje?
Droczenie się ze sobą nawzajem było już ich tradycją. Można by rzec, że tak okazywali swoje uczucia? Trochę za dużo powiedziane, jednak znajduje się w tym szczypta prawdy.
- A może "pikantne ciekawostki z życia najgorętszej pary w Niemczech"? - odgryzł się. 
- No już nie przesadzaj - spoważniała. - Tak pikantnie to nie jest - dodała z uśmiechem. Nuri udał, iż jest bardzo zdziwiony odpowiedzią dziewczyny i odparł:
- Serio? Marco mówił co innego... - Viktoria uniosła jedną brew i z zaskoczeniem wpatrywała się w zawodnika BVB, który wybuchł śmiechem i stwierdził, że 20-latka nie zna się na żartach.
- Idiota! - skwitowała.

***

Chwilę po wyjściu Viktorii, w domu Sahina po raz kolejny rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Tym razem była to Emily - była żona oraz mama Omera. Po wszystkich zawirowaniach, pomocnik Borussii Dortmund doszedł do wniosku, iż każdy zasługuje na drugą szansę, nawet Ona. Chciał to zrobić, nie ze względu na niego, tylko jego małego synka, którego kochał najbardziej na świecie.
Zaprosił brunetkę do kuchni, a następnie postawił przed kobietą dwa, parujące kubki z aromatyczną kawą.
Gdyby Viktoria była na miejscu Sahina, z pewnością stwierdziłaby, że to wszystko jest po prostu popieprzone. Jednakże Nuri uważał inaczej. Może dlatego, iż był kilka lat starszy, bardziej doświadczony, albo posiadał inny charakter? Nie jest to istotne. Sahin sądził, że jego relacja z byłą żoną zmierza ku lepszemu, więc wszystko jest na drodze do normalności. Normalność to pojęcie względne, lecz pomocnik dumy Wesfalii nie chciał odbudowywać ich związku, chciał tylko szczęścia jego syna. To było najważniejsze.
- Mogłabyś się zająć małym we wtorek? - przerwał ciszę, panującą między ową dwójką. - Ja mam do nocy trening, a już Viktorii nie chciałbym ciągać, praktycznie to ona zajmuje się Omerem - wyjaśnił.
Emily zaświeciła się lampka. Kilka razy słyszała o nowej cioci swojego synka, jednak nie miała głowy, by zagłębiać się w tym. Poczuła się nieswojo, tak jakby ktoś zajął jej miejsce u boku Nuriego oraz malca.
- Kim jest Viktoria? - zapytała prosto z mostu.
- Myślałem, że się poznaliście. Wychodziła chwilę przed Tobą.
Faktycznie, widziała dziewczynę, która wychodziła z mieszkania Turka, jednak ani przez myśl jej nie przeszło, iż może być to owa ciocia, o której wspominał Omer.
- Jesteś z nią szczęśliwy? - 23-latek mało co nie spadł z krzesła, na którym siedział.
- Słucham? Ty nie sądzisz, że ja i Viktoria...że my? - widząc zakłopotanie kobiety, po prostu się roześmiał, na samą myśl, że mogło jej się wydawać, iż tę dwójkę łączy coś więcej niż przyjaźń, nie mógł powstrzymać się od śmiechu. - Viktoria to moja przyjaciółka, tylko przyjaciółka. Poza tym to dziewczyna Marco.
- Marco? Wiesz myślałam, że dziewczyna... a zresztą nieważne - urwała, jednak brunet swoim spojrzeniem nakazał jej kontynuować swój wywód. - Myślałam, że jest blondynką.
Zaniepokoił się, poważnie się zaniepokoił, na co wskazywała jego mina.
- Widziałaś go gdzieś?
- Dzisiaj, ale to chyba tylko jego koleżanka - zacisnął wargi, by opanować swoja wściekłość. Wiedział, że coś jest na rzeczy, Sahin się nie myli. - Nuri, naprawdę, nie masz o co się niepokoić - nie posłuchał jej. Wstał od stołu, wziął kluczyki od swojego samochodu i pierwszą lepszą bluzę i wyszedł, rzucając, żeby Emily zajęła się maluchem, podczas gdy on pragnął załatwić pewną sprawę zaraz po treningu, który go czekał.
- Nie wiedziałem, że Mario jest blondynką, pieprzony oszuście - powiedział do siebie i ruszył w kierunku garażu.


***

Trening powoli dobiegał końca. Blondyn, któremu od początku dnia wyjątkowo nie dopisywał humor, ledwo panował nad swoimi emocjami. Był wściekły na siebie, na to wszystko do czego doprowadził, a rozmowa z jego ex-dziewczyną uświadomiła go jeszcze bardziej jaki głupi jest Marco Reus. W dniu dzisiejszym jego nerwowe zachowanie potęgował fakt niż nic mu nie wychodziło. Nawet najprostsze podanie, najłatwiejsza pozycja do oddania strzału, kończyła się fiaskiem, co doprowadzało młodego Niemca do obłędu.
- Marco! - krzyknął trener zza linii końcowej, gdzie się znajdował, obserwując poczynania swoich podopiecznych. - Chodź tu na chwilę - piłkarz spełnił prośbę szkoleniowca i z założonymi rękami i tęgą miną zjawił się obok 46-latka. 
- Co Ty dzisiaj wyczyniasz? Marco, tyle szans nie będziesz miał w meczu, musisz coś wykorzystać!
Reus wściekł się jeszcze bardziej, co było nie w jego stylu, gdyż zwykle był w świetnym humorze.
- Mam wszystkiego dość! - rzucił i, kopiąc leżący obok bidon z wodą, zszedł z murawy, a następnie udał się do szatnii. - Wszystko się pierdoli... - dodał po cichu. - Wszystko.

***

Siedzieli w kawiarni, która znajdowała się na jednym z pięter stadionu. Można było podziwiać stąd piękną panoramę Dortmundu, w tym Westfalenpark, który o tej porze roku przyciągał mnóstwo ludzi. 
Oszklona ściana, biało-szare kanapy oraz zieleń sprawiały, iż to miejsce było dość chłodne. Jednakże w tym momencie siedzącą na przeciwko siebie dwójkę, to najmniej interesowało. 
- Co u Ciebie słychać? - przerwał ciągnącą się i dość nieprzyjemną ciszę. 
Kiedyś było inaczej, kiedyś ta dwójka nie mogła przestać mówić. Ciągle się spierali, droczyli, a nawet kłócili. Jednak nigdy nie milczeli. 
- W porządku - odpowiedziała, nie odrywając wzroku od blatu stolika. Wyglądała trochę jak dziecko, które rodzice zmusili na spotkanie z osobami, za którymi nie przepadała. - A jak u Ciebie, tam... w Monachium? 
- Na początku było ciężko, ale teraz coraz lepiej. Przyzwyczajam się to tego wszystkiego.
Było jej cholernie źle, z tym co się stało. Minęło kilka miesięcy, jednak uczucie, które dopadało ją prawie każdego wieczoru, było ciężkie do zniesienia. 
Odwróciła głowę w kierunku szyby, przez którą widać było większą cześć Dortmundu i rzekła: 
- To moja wina. Minęło tyle czasu, a ja dalej myślę, że to, co się wydarzyło, było jednym wielkim błędem - wyjaśniła i po raz pierwszy od dłuższego czasu uraczyła bruneta swoim spojrzeniem. Spojrzeniem pełnym winy i żalu. - Chcę zapomnieć, ale zarówno moje, jak i twoje wysiłki są daremne. Nie mylę się, prawda? 
- Dlaczego mam zapominać, o tym co było najlepsze w moim życiu? 
Opuszkami swoich palców, dotknął jej dłoni w taki sposób, że po jej ciele przeszedł jakby prąd, a oczy zaszkliły się w znaczący sposób. Nie potrafiła wypowiedzieć ani jednego słowa, tylko wpatrywała się w piwne oczy bruneta.
- Mario... - zaczęła drżącym głosem, lecz 20-latek od razu jej przerwał.
- Nie boję się o tym mówić.
Dalej spoglądał się tak przenikliwie, że dziewczyna miała wrażenie, iż wszystko co myśli ma wypisane w swoich oczach. Zaskoczył ją. Bardzo zaskoczył.
Owa sytuacja trwała zaledwie kilka sekund, jednak im wydawało się, jakby trwała wieczność. Wszystko przerwało wejście Marco wraz z Alaną, którzy ze zdziwieniem przyglądali się siedzącej dwójce. Dziewczyna pośpiesznie zabrała rękę i zbiła wzrok w ziemię, a Reus ze złością usiadł przy stole i schował twarz w dłoniach, nie wypowiadając ani jednego słowa.
Panująca cisza była nie do zniesienia, dlatego Alana postanowiła ją przerwać, rozpoczynając dywagację na temat kolejnego weekendu, być może ostatniego w Dortmundzie przed wylotem do Monachium.
- Nuri coś chce, zaraz wrócę - oznajmił, spoglądając w ekran swojego telefonu i udał się w kierunku szatni, dalej kipiąc złością.

***

 - Czego chcesz? - zapytał, wchodząc do szatni, w której czekał na niego równie zdenerwowany Sahin.
- Powinienem Ci wpieprzyć, wiesz? - jego słowa działały na blondyna jak płachta na byka, dlatego nie przebierał już w słowach, miał wszystkiego dość.
- Kurwa, o co Ci chodzi? Popierdoliło was wszystkich dzisiaj. Chcesz wiedzieć, bo za bardzo nie rozumiem?
- Wystarczy czasem użyć mózgu, Reus - zaakcentował jego nazwisko, a robił tak, gdy naprawdę był zły na swojego przyjaciela. - Co robiłeś w klubie, jak wyszliśmy? - wiedział od razu, o czym mówi. - Ogłuchłeś, dobrze wiesz, o czym mówię!
Wiedział, że ta sprawa, właśnie w tym momencie ujrzała światło dzienne. Jednak nie martwił się o to, że cienia prawdy dowiedział się Sahin, wiedział, że jemu również zależy na szczęściu Viktorii. Bał się o siebie i o to, czy będzie umiał żyć z wyrzutami sumienia, które powracały za każdym razem, gdy spoglądał na swoją dziewczynę.
Usiadł na ławce i starał się streścić wydarzenia owej nocy, co przychodziło mu z wielkim trudem.Widział zawód w oczach, widział, że on również nigdy nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał.
- Zrobię wszystko, żeby nie dowiedziała się prawdy.
- Wiesz, że to będzie dużo kosztować?
- Wiem, ale to nieistotne. Nie mogę jej stracić.

***

- Zrobię wszystko, żeby nie dowiedziała się prawdy. 
- Wiem, ale to nieistotne. Nie mogę jej stracić.
Usłyszał, gdy przechodził obok lekko uchylonych drzwi. On wiedział, o kim jest mowa. I wiedział, że kolejną osobą, która dowie się tej prawdy, będzie On.

***

 - Co chciał Nuri? - zapytała, chcąc zmusić chłopaka do podjęcia jakiejkolwiek konwersacji. Dzisiaj był oschły i nieprzyjemny w stosunku do wszystkich, włącznie ze swoją ukochaną, którą stan, w jakim znajduje się chłopak, dziwił oraz martwił. Po prostu chciała mu pomóc, była jego dziewczyną.
- Nieważne - odburknął. Viktoria, która była charakterną osobą, nienawidziła takiego traktowania. 
- Marco! - podniosła głos. - O co chodzi? Od dłuższego czasu zachowujesz się co najmniej dziwnie.
- Po prostu jestem zmęczony.
- Oczywiście. Nie wysiliłeś się, Reus
- Możesz odpuścić, chociaż na chwilę? - zirytował się. Po raz kolejny w tym dniu.
- Jasne, nic tu po mnie - poderwała się z kanapy, na której siedzieli i ruszyła ku drzwiom, zostawiając zdezorientowanego chłopaka.
- Viktoria... - chciał ją zatrzymać, jednak jego próba okazała się daremna.
- Daj mi spokój! - i z trzaskiem opuściła mieszkanie blondyna. 

3 komentarze:

  1. Jak dla mnie to najlepszy rozdział jaki napisałaś, choć inne też są genialne. Ale ten to po prostu... dzieło z najwyższej półki ! Czytałam z takim zaciekawieniem.
    Ach, ten nasz Marco. Nic go nie usprawiedliwia, a jednak mi go tak trochę szkoda, bo chłopak ma niemały problem. No, ale trzeba było myśleć wtedy, a nie teraz się głowić jak z tego wybrnąć. A Mario ? Przecież jak on się dowie, to wszystko się zmieni. I pytanie, istotne czy też nie, ale co tak naprawdę jest między nim a Miki ? Sytuacja między nimi, na pewno wyglądała dwuznacznie. I jeszcze Nuri !! Przyjaciel na wagę złota, to pewne. Nie dziwię mu się, że tak zareagował, i w ogóle... Też chce szczęścia przyjaciółki, więc sam nie zrobi też niczego głupiego. Nie powiem, kłopotów jest co nie miara. Jestem strasznie zaciekawiona jak z tego wybrnie, między innymi Marco, bo od niego wszystko zależy/ Ale pozostaje jeszcze temat Mario. Coś czuję, że on też nieźle namiesza. Nie chciałabym, aby związek Marco i Victorii się rozpadł, nawet mimo tego co zrobił piłkarz.
    Nie wiem jak doczekam kolejnego rozdziału. Więcej takich !
    Pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh... To się porobiło.! :< Niech Marco się tylko modli, by Miki się o jego wybryku nie dowiedziała, bo wtedy będzie mógł zapomnieć o ich wspólnej przyszłości. Z drugiej jednak strony, może lepiej by było, gdyby dziewczyna znała prawdę i nie żyła w nieświadomości? :> Cóż, jak nie Marco jej o tym powie, to zapewne ktoś inny i wtedy to już naprawdę będzie o wiele gorzej... Nawet nie chcę o tym myśleć.! ;/ To nieprawdopodobne jak alkohol potrafi uderzyć do głowy... A Reus gdyby miał wtedy choć odrobinę więcej zdrowego rozumu, nie doszłoby do tej całej sytuacji i teraz nie roztkliwiałby się nad tym co zrobić, by Viki się nie dowiedziała, tylko planował wspólnie z dziewczyną ich przyszłość. :) A tak? Jak to brzydko i kolokwialnie mawiają i z góry przepraszam za to powiedzenie: "nie ruszaj g*wna, bo będzie śmierdziało". O! I tyle w tym temacie. :)
    Tym czasem z niecierpliwością czekam na kolejny i mam nadzieję, że dodasz go szybciej jakoś.! :D
    Pozdrawiam.! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super :) Kiedy następny? Zapraszam do siebie ZAPRASZAM :* http://dortmund-moim-zyciem.blogspot.com/ !

    OdpowiedzUsuń