niedziela, 3 listopada 2013

1. Wspólna przyszłość.

Sezon wkraczał w decydującą fazę. Zbliżały się dwa, ogromnie ważne spotkania - z Schalke 04 i Bayernem Monachium. Piłkarze Borussii nie oszczędzali się na treningach. Musieli zrealizować plany nakreślone przez trenera.
Viktoria z uśmiechem na twarzy weszła do centrum szkoleniowego na przedmieściach Dortmundu. Uwielbiała tam przychodzić. W końcu Borussia była nieodłączną częścią jej życia.
- Kochanie, widziałaś gdzieś może Kevina i Marco? - powitał ją, tata.
Zaśmiała się przyjaźnie i rozejrzała dookoła.
- Wiesz tato, to twoi zawodnicy.
- Viktoria! -  krzyknął, wychodzący z zakrętu Kevin. - Dawno się nie widzieliśmy. Wiesz jak bardzo Cię lubię, może byś wypełniła... - uśmiechnął się, aby przekonać dziewczynę do roboty za niego.
- Kevin! Trening, w tej chwili na murawę - trener popchnął 24-latka w kierunku boiska.
- Vikuś!
- Trening! - Klopp nie dawał za wygraną.
- Papiery, proszę - jęknął i wybiegł na murawę.
Milewska zaśmiała się pod nosem i weszła do sekretariatu, odbierając stertę dokumentów, które miała przejrzeć. Dotyczyły one oczywiście kibiców, z którymi Kevin miał świetny kontakt.
Ze wzrokiem utkwionym w drobnym druku, przemierzała czaro-żółty korytarz. Wchodząc na taras, na którym stała ciemnobrązowy narożnik z żółtymi elementami, instynktownie cofnęła krok do tyłu i spostrzegła samego poszukiwanego. Marco zauważył swoją ukochaną, lecz dalej prowadził zawziętą dyskusję z jakąś dziewczyną. Uśmiechnął się pod nosem, widząc zdenerwowanie wymalowane na twarzy Viktorii. Ba, wściekłość.
- Trening masz, kochanie - ostatnie słowo wypowiedziała ironią i spiorunowała 23-latka wzrokiem.
- Przepraszam, że Cię zatrzymałam - odezwała się brunetka. Była ładna, nawet bardzo ładna. Można by rzec, że była podobna do Viktorii. - W każdym razie, do zobaczenia. Zadzwonię - wskazała na niewielki skrawek papieru, na którym prawdopodobnie zapisany był numer telefonu Marco, i odeszła.
- Trening - Viktoria była strasznie zazdrosna, można powiedzieć, że kipiała zazdrością, której nie umiała nie okazywać. Odwróciła się na pięcie, lecz Marco złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Kochanie... - zaczął, jednak 20-latka od razu mu przerwała.
- Kto to był? - zapytała prosto z mostu, lecz nie otrzymała odpowiedzi. - Mowę Ci odebrało?
- Słodko się złościsz - zaśmiał się.
- Daj mi spokój.
- Jesteś zazdrosna! - krzyknął w triumfie. 
- Nie, nie jestem. O Ciebie i jakąś dziunie, która pojawiła się nie wiadomo skąd i nie wiadomo czemu? Proszę Cię - Marco nie odezwał się już więcej, tylko pocałował 20-latkę w czoło i pobiegł na trening. Każdy dzień uświadamiał mu coraz bardziej, jak wiele by mógł poświecić dla tej dziewczyny. Właściwie, ona była jego całym światem.

***

- Cześć - 20-latka podniosła wzrok znad dokumentów i dokładnie zlustrowała stojącą przed nią dziewczynę. - Mogę?
Viktoria przesuneła się, robiąc miejsce nieznajomej.
- Jestem Alana, a Ty, o ile się nie mylę, jesteś dziewczyną Marco, prawda?
- Tak, jestem Viktoria - nie miała ochoty na prowadzenie dalszej konwersacji z dziewczyną, jednak w głębi duszy chciała dowiedzieć się, co ów nieznajoma robi, i jakie ma zamiary.
- Mario dużo mi o Tobie opowiadał - odpowiedziała.
- Mario? Czy Ty... czy wy? - zdziwiła się.
- Tak się złożyło - uśmiechnęła się nieśmiało. Milewska z jednej strony cieszyła się, iż Gotze w końcu zapomniał o niej, ale czuła pewną złość - szczególnie na Marco, który nic jej nie powiedział. - Na początku starałam się mu pomóc. Nie było łatwo, o Dortmundzie niewiele wspominał, sama wiesz, jaki jest nieśmiały. W końcu się przyjaźniliście. Pewnie ciężko Ci było, po jego przeprowadzce.
Nie powiedział jej wszystkiego, ona nie wie kim jest Viktoria, i jak duży wpływ miała na jego wyjazd - pomyślała.
- Tak, to wszystko jest skomplikowane.
- Ja będę się zbierać, miło mi było Cię poznać.
Wyszła, zostawiając dziewczynę z milionem myśli.

***

- Czemu mi nic nie powiedziałeś? Czemu ja się zawsze dowiaduje ostatnia? Jesteś pieprzonym oszustem - zaatakowała 23-letniego pomocnika Borussii Dortmund, gdy wychodzili z budynku.
- Bez wyzwisk może - zaśmiał się. - A co ja miałem Ci powiedzieć? Nie chcę się wtrącać.
Nie odezwała się ani słowem. Wiedziała, że przegrała tę słowną utarczkę, dlatego wolała zamilknąć.
- Mamy jakieś plany na wieczór? - zmienił temat.
- Nie wiem, może coś zaproponujesz Romeo?
- Może wyjdziemy z Mario i Alaną, jeśli nie masz nic przeciwko - zaproponował. Z racji kontuzji, której nabawił się 20-letni pomocnik, wrócił do Dortmundu na parę dni. Jak okazało się w późniejszym rozrachunku, nie wrócił sam.
- Nie, oczywiście, że nie - skłamała, ponieważ wizja wspólnego wieczora w takim towarzystwie, nie była jej marzeniem, nawet jeśli ukochana Gotzego, mimo pewnego uprzedzenia, okazała się naprawdę miłą dziewczyną. Jednak jeśli oboje o sobie zapomnieli, dlaczego nie mieliby próbować jeszcze raz?

***

Siedziała z małym Sahinem w swoim mieszkaniu, okropnie się nudząc. Dzisiaj była niedziela, czyli wszyscy piłkarze dostali wolne. Marco wraz z Nurim oraz resztą kolegów wyszli świętować wczorajsze zwycięstwo nad Schalke 04. Nigdy nie miała nic przeciwko wieczornej, męskiej imprezie. Rozumiała, że nawet oni mają dość przytłaczającej rzeczywistości, i pragną się w pewien sposób rozerwać. Reus jeszcze nie wiedział, że ten wieczór może całkowicie odmienić jego życie...
Z przemyśleń wyrwał ją dzwoniący telefon, a na wyświetlaczu pojawił się numer Alany. Bez zastanowienia odebrała i skierowała swoje kroki ku oknu, z którego można było podziwiać nocny widok Dortmundu.
- Cześć, przepraszam, że przeszkadzam, ale strasznie się nudzę. Co powiesz ja jakieś wyjście, bo z tego co wiem, chłopacy postanowili sami umilić sobie wieczór? - zaproponowała.
- Wiesz, mam Sahina juniora na głowie, ale jak Ci pasuje to wpadnij.
- Jak się nie pogubię, to będę za pół godziny - zaśmiała się i rozłączyła.
Mimo wielkiej niechęci, którą z początku darzyła Viktoria do nowo poznanej dziewczyny, co raz bardziej się do niej przekonywała. Były do siebie podobne, nie tylko wyglądem, ale również charakterem. Być może dlatego zaczęły się dogadywać, jednak było coś, co mogło je rozdzielić. Przeszłość jednej z nich, i przyszłość ich obu...

3 komentarze:

  1. O jejku. Jakie to jest cudowne ! Nie wiem co mam po prostu powiedzieć. Kim tak naprawdę jest ta dziewczyna. Czuję że będą przez nią same problemy. I dlaczego ten wieczór odmieni wszystko... Tak bardzo czekam na kolejny rozdział !
    Pozdrawiam
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę sie denerwuję.. Te słowa: ' Reus jeszcze nie wiedział, że ten wieczór może całkowicie odmienić jego życie... ' i ' było coś, co mogło je rozdzielić. Przeszłość jednej z nich, i przyszłość ich obu... '.
    Czuję, że będą jakieś kłopoty. Czekam z niecierpliwością na kolejny. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. super, super, super. kiedy następny ? czekam z niecierpliwością :P . zapraszam doo mnie : http://cecilia-zayn.blogspot.com/ mile widziane komentarze :)

    OdpowiedzUsuń